Nigdy do nikogo nie miałam pretensji o to co mnie
kiedykolwiek spotkało. Każde z nas podejmuje świadomych wyborów,musi więc być
świadom konsekwencji jakie z tego wynikną.Jednak…czasami zmieniamy
zdanie,zmieniamy własne podejście,bo przecież póki nie doświadczymy czegoś na
własnej skórze,możemy jedynie propagować. Gdy ktoś ukradł mi
pieniądze,obwiniałam samą siebie,no bo przecież po co nosiłam tyle pieniędzy
bez powodu w ręce? Kiedy złamałam sobie noge na próbie,też mogłam obwiniać
tylko i wyłącznie siebie bo przecież nie ostrzegłam dziewczyn,że
skaczę.Jednak..kiedy dowiedziałam się o ciąży,nie potrafiłam w tym wszystkim
myśleć tylko o swojej winie. To była całkowicie i tylko i wyłącznie jego
wina.To on był winien temu,że musieliśmy skończyć znajomość,że w nastoletnim
wieku zostanę matką,że nie będę mogła spełniać swoich marzeń. Nienawidziłam go.Tak
bardzo go nienawidziłam. Ale…myliłam się.Myliłam się wtedy pod każdym
względem.Ale do tego także musiałam dojrzeć. Musiałam dostać od życia ogromnego
kopa,aby przestać myśleć tylko o sobie i zrozumieć jakie wartości w życiu są
najważniejsze. Od tego czasu nie myślałam tylko o sobie,ba! Nie mogłam myśleć
tylko o sobie. Byłam skazana na samotne wychowywanie malucha,który w ciągu
kilku dni stał się centrum mojego wszechświata.Kiedyś…nie sądziłabym,że
kiedykolwiek to powiem.Ale teraz nie wyobrażam sobie przychodzić do domu
rodziców i czas spędzać całkowicie sama.Nie przychodzić do domu,gdzie czeka mój
mały synek z zestawem samochodzików,aby po raz kolejny wygrać ze mną wyścig.
Musiałam dojrzeć do tego,aby stwierdzić,że przecież oboje mieliśmy w tym swój
udział. Robiliśmy to wszystko z pełną swiadomością. Musiałam dojrzeć,aby w
końcu gdzieś tam w duchu mu podziękować. Tylko w duchu.Nie mam odwagi zrobić
tego prosto twarzą w twarz. Mam nadzieję jednak,że w swoim czasie dojrzeję
także do tego.
***
Szłam
niebiesko-białym korytarzem kierując się do szatni.Słysząc rozmowy i śmiechy
dziewczyn uśmiech momentalnie pojawił się na mojej twarzy.Tak dawno ich nie
widziałam,
A
tak bardzo się za nimi stęskniłam.Za każdą,bez wyjątku.Wzięłam głęboki
oddech,stojąc pod drzwiami szatni.Przekroczyłam jej próg i momentalnie dziesięć par oczu spojrzało
w moją strone. Ja również się im przyglądałam.Skład się zmienił. Kilka
dziewczyn odeszło,co już słyszałam od Karoliny,a kilka nowych doszło.
Prawie żadna dziewczyna z
dawnego składu nie wierzyła,że to właśnie ja stoję w progu,że to ja stoję przed
nimi.Były zaskoczone i to bardzo.W sumie to nawet im się nie dziwiłam. Odeszłam
nagle i nie odzywałam się na tyle długo,że ze spokojem mogły pomyśleć,że albo
wyjechałam,albo już nie żyję.Obawiałam się niewygodnych pytań typu dlaczego
odeszłam i dlaczego postanowiłam wrócić. Nie odpowiadałam na nie.Nie chciałam
mówić im prawdy,ale też nie chciałam ich okłamywać.A dziewczyny w pełni
rozumiały moją decyzję,za co byłam im niesamowicie wdzięczna.
***
Stałam przed lustrem i sama nie
wierzyłam,że przez ten czas zmieniłam się,aż tak bardzo. Nie byłam już tą
naturalną brunetką w rozpuszczonych włosach,z prostą talią i kolczykiem w
pępku. Teraz byłam kobietą.Kobietą z wcięciem w talii,zaokrąglonymi biodrami i
związanymi włosami. Wyglądałam inaczej,ale w stroju Kolejorza nadal wyglądałam
jakbym była do tego stworzona.Zaczęłyśmy trening,a ja czułam się jak ryba w
wodzie.Byłam w swoim żywiole.Robiłam coś co zawsze kochałam i nadal kocham. Nic
nie zapomniałam. Pamiętałam każdy układ,każdy jego najmniejszy krok.
***
Kolejny trening.Z racji wysokiej
temperatury trener postanowił przeprowadzić trening obok ćwiczących
piłkarzy.Tańczyłyśmy gdy chłopcy weszli na murawe . Swój wzrok od razu
skierowali na nas.Ale mnie to nie obchodziło. Liczyło się tylko to co robię,to
że tańczę. Do czasu aż na murawie nie pojawił się Aleks.Serce biło mi jak
oszalałe kiedy zawiesił swój wzrok na mnie.Patrzył na mnie,pożerał mnie
wzrokiem. Jedno spojrzenie,czasami warte więcej niż tysiące komplementów. Do
mojego ciała napłynęło mnóstwo pewności siebie,mnóstwo satysfakcji. Ale nie
zwracałam na niego uwagi. Podczas małej przerwy od trenera,także nawet nie
spojrzałam w jego strone. Kilku chłopaków mi pomachało,bądź się
uśmiechnęło,więc odwzajemniłam gest,ale to wszystko.Jedynie Jasiek,mój
najlepszy przyjaciel i bramkarz Lecha,który wiedział o wszystkim podbiegł do
mnie i chwilę porozmawialiśmy.Co u mnie,u niego, co z Kubusiem i trochę o moim
powrocie. To wszystko.Aleks się wtedy nie liczył.Nie był centrum mojego
wszechświata. Czyżbym przestała go kochać? Wątpie. Pokochałam go gdy tylko go
zobaczyłam,gdy tylko poznałam go bliżej. Od razu. A takiej miłości się nie zapomina,taka
miłość nie mija.
Wracam do was po prawie miesiącu z trzecim już rozdziałem. Napisalam go już hoho,dawno temu bo będąc na wakacjach na początku sierpnia i dodaję go dopiero teraz. Dlaczego? Bo zapomniałam,że tak naprawdę jest skończony. Rozdział troche jak pieprzenie o Chopinie,ale jest. Nie chcę wszystkiego robić na szybko,tylko coś troche podbudować. Mam nadzieję,że przypadnie wam do gustu,komentujcie! :)
Do zobaczenia niedługo,buziaki! :**